O tym, że nadmierne użycie soli jest „niezdrowe” słyszała zapewne większość z Was. Najczęściej mówi się o tym w kontekście rosnącej częstości chorób serca. Jednocześnie z drugiej strony, miłośnicy solniczki wspominają o tym, że sól w Polsce jest jodowana i trzeba jej używać, żeby uzupełnić jod. Na początku to uporządkujmy. Dziennie powinniśmy spożywać od 1 do 5g soli (to jest płaska łyżeczka). Zapotrzebowanie na nią zmienia się w zależności od wieku, płci, aktywności fizycznej, mogą też na nie wpływać niektóre leki. W Polsce średnie dzienne spożycie to 11,5 grama (tak, ponad 2 razy więcej niż powinno być). Ok. połowę soli przyjmujemy przez dosalanie potraw, a drugą połowę przez gotowe produkty spożywcze (żółty ser, wędliny, pieczywo, czy coraz popularniejszy, sos sojowy). O ile do domów często kupujemy sól jodowaną, to ta przemysłowa-dodawana do wędlin, serów i innych produktów gotowych- nie jest jodowana (chyba, że na etykiecie zaznaczono inaczej). Jeśli więc chcemy dosalać potrawy „z ręki” w celu suplementacji jodu, to należałoby bardzo mocno ograniczyć bogate w sód gotowe jedzenie ze sklepu, gdyż statystycznie rzecz biorąc, połowa zjadanej przez nas soli to czysty chlorek sodu. W kwestii jodu – można go suplementować w inny sposób.
Ok, wracam do tematu mojego wpisu. Okazuje się, że dosalanie potraw może również powodować wzrost ryzyka rozwoju przewlekłej choroby nerek (CKD- chronic kidney disease). Badania przeprowadzono na bardzo dużej próbie 460 000 uczestników, w wieku 37-73 lat, których obserwowano przez ponad dekadę (średni czas obserwacji 11,8 lat). Uczestnicy wskazywali, jak często dosalają posiłki (nigdy lub rzadko, czasami, często, zawsze). W czasie trwania badania ujawniono 22 000 nowych przypadków przewlekłej choroby nerek, jak się okazało częściej ona występowała u osób, które dosalały potrawy. Ryzyko u osób solących czasami było wyższe o 7% niż u osób nie solących wcale lub rzadko solących. U osób solących często ryzyko rosło o 12%, a często – o 29%.
Dodatkowo zwrócono uwagę na to, że osoby często solące potrawy miały ogólnie gorszy stan zdrowia, często prowadziły mniej zdrowy styl życia i miały niższy status socjoekonomiczny. Łączyło się to z wyższym wskaźnikiem BMI, częstszym paleniem papierosów, cukrzycą typu 2 lub chorobami sercowo-naczyniowymi, a także niższym początkowym szacowanym współczynniku filtracji kłębuszkowej już na początku badania. Każda z wymienionych powyżej cech jest również czynnikiem ryzyka przewlekłej choroby nerek, z tego powodu wyniki skorygowano nie tylko o wiek i płeć, ale również o te dodatkowe czynniki. Nawet wtedy okazało się, że dosalanie powoduje wzrost ryzyka tego schorzenia odpowiednio o 2%; 5% i 6%.
Choć wykazano, że dosalanie może zwiększać ryzyko CKD, to jednak określanie przez pacjenta częstości solenia (bez określenia ilościowego) powinno być raczej traktowane jako miernik zdrowego trybu życia, gdyż łączy się najczęściej z innymi zachowaniami wpływającymi na zdrowie. Nie zmienia to faktu, że ograniczenie dosalania może być jednym z elementów zmniejszenia częstości występowania przewlekłej choroby nerek.
Krotko podsumowując – macie kolejny powód, żeby ograniczyć częstość sięgania po solniczkę 🙂
Jeśli podobają się Wam tworzone przeze mnie treści będę wdzięczna za postawienie mi kawy 🙂