We wszystkich kulturach pokutują mity odnośnie jedzenia w trakcie choroby. W większości przypadków, znane mi osoby były przekonane, że osoba chora musi dobrze zjeść. Jednak spotkałam się z opinią, żeby nic nie jeść podczas choroby, żeby organizm nie zajmował się trawieniem, tylko walką z wirusem/ bakterią (uwaga, spoiler- tak, to jest bzdura). U anglo – sasów ten przesąd ma odzwierciedlenie w powiedzeniu „feed a cold, starve a fever” (dosłownie: „karm przeziębienie, głódź gorączkę”). I tutaj też obecnie jest zgoda, że to powiedzonko nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Ustalmy więc jedno, gorączka jest jednym z mechanizmów obronnych organizmu, służących do zwalczania infekcji. Każdy z tych mechanizmów, żeby zadziałać, potrzebuje energii uzyskanej z dobrze zbalansowanej diety. Większość naszych babć miało więc dobrego „nosa”, proponując nam w czasie choroby gorący rosołek z makaronem (chociaż pewnie dietetycy dyskutowaliby, czy jest on dobrze zbilansowany).
W każdym razie obecnie wiadomo, że powinniśmy stawić czoło zmniejszonemu w trakcie choroby apetytowi i odpowiednio zadbać o swoją dietę. W sytuacji idealnej powinniśmy dbać o nią już zawczasu, żeby nasz system odpornościowy był przygotowany na walkę z wirusami i mikrobami.
Jak wiemy, choroby nie powoduje sama chłodna i wilgotna pogoda, ale wirusy i bakterie, które w takich warunkach łatwiej się przenoszą i dłużej mają zdolność wywoływania infekcji. A to, czy je kolokwialnie rzecz ujmując, złapiemy, zależy od formy naszego układu immunologicznego. Faktem jest, że jeśli przemarzniemy, możemy chwilowo osłabić naszą barierę ochronną i pozwolić wirusowi nas zaatakować (stąd też nazwa „przeziębienie”).
Gdy już nam się zdarzy przemarznąć – koniecznie napijmy się ciepłej herbaty (może być z dodatkiem imbiru, malin, miodu- raczej nie polecamy alkoholu)- rozgrzeje nas, a jeśli boli nas gardło, to je ukoi. Innym płynem, który może nam pomóc w tym wypadku jest ciepła woda z solą – będzie łagodzić bolące gardło i usunie nadmiar wydzieliny.
Odpowiednie ilość napojów jest kolejnym elementem, którego musimy pilnować podczas choroby, tutaj i herbata, i babciny rosołek będą pomocne, choć na co dzień nie będą podstawowymi płynami nawadniającymi.
Jeśli się okaże, że macie dodatni wynik testu na grypę lub COVID – możecie poprosić lekarza o leki przeciwwirusowe, choć są one najskuteczniejsze na samym początku infekcji. Dlatego, jeśli czujecie się bardzo źle- nie zwlekajcie z wizytą u lekarza.
Na koniec, kluczowe przypomnienie, choć nie dotyczące odżywiania – najważniejszym lekarstwem jest profilaktyka. Pamiętajcie o myciu rąk wodą z mydłem po powrocie do domu. Ten element, jakże często kulejący, jest brakującym ogniwem, które może ograniczyć częstość infekcji, nie tylko dróg oddechowych 🙂
Macie swoje sprawdzone sposoby „żywieniowe” na choroby? Może ulubione napoje? Podzielicie się?
Jeśli podobają się Wam tworzone przeze mnie treści, będę wdzięczna za postawienie mi kawy 🙂